Web Analytics
eXec.plMAGAZYN UŻYTKOWNIKÓW KOMPUTERÓW AMIGA

Dodano: 2021-01-12, Autor: Szymon Żyła, Kategoria: Publicystyka, Liczba wyświetleń: 1450

A A A

Recenzja płyty XTD "Escape"

XTD - Escape

Przesłuchałem całą płytę XTD "Escape". Poniższy tekst nie ma (prawie) komputerowych odniesień, a ja nie znam muzycznej historii XTD (poza tym co słyszałem w amigowych demach) i co gorsza (?) wychowałem się (i nadal to robię) głównie na klasycznej muzyce rockowej. Dokładnie więc tak potraktowałem ten album - jakbym odpalił jakiś nowo zakupiony winyl. Będzie więc dużo o moich emocjach i muzycznych skojarzeniach związanych z danym nagraniem. No to zaczynamy recenzję "utwór po utworze":

1. Sparkle

To coś krótkiego, dla mnie zbyt krótkiego, ale może takie ma być? Nazywa się "iskra, przebłysk" i tak też to odbieram, jest w tych 22 sekundach jednak coś niepokojącego, szczególnie, gdy odsłuchuje się "Sparkle" w zapętleniu - nadawałoby się pod scenę z jakiegoś filmu o... morderczych laleczkach, zabawkach. ;-) Od XTD wiem, że to "intro" do płyty istniało także w dłuższej wersji, bardziej rozwiniętej, z dodatkowymi instrumentami - postanowił jednak go nie kończyć i zostawić właśnie w takiej wersji "mini".

2. Retrovirus

Coś zostaje ("virus"?) w głowie po tym kawałku - mamy żwawe tempo i solówkę, która "rozciąga mi się w uszach" jak jakaś lina spinająca początek i koniec tego utworu. Tak, retro jest jak taki wirus, na który zapadają z wiekiem wszyscy wokół i sam też mam go już w sobie. Chyba chcemy "spiąć" jakoś naszą nadchodzącą starość z dzieciństwem używając dawnych przedmiotów, elektroniki, a także muzyki takiej jak ta właśnie.

3. Escape

Nie będę ukrywał, że dla mnie obecnie (każdego dnia to się zmienia) kawałek numer 1 na tej płycie. Ten bas pod spodem - tam na samym dole, "połamane" klawisze oraz genialne dęciaki "zachodzące" na siebie. Całe to "funky" tego utworu to po prostu mój muzyczny światek, gdzieś z okolic jazzowego, czy też prog-jazzowego grania. Taka "ucieczka" do mojego świata, gdzie w muzyce "słychać jak na dłoni" znowu wszystkie instrumenty i dźwięki. Brawa, za to świetne granie!

4. Red

Tu jest mocno "syntezatorowo". Muzyki nigdy nie tworzyłem, ale wyobrażam sobie, że niektóre utwory powstają w głowie i tylko kompozytor przenosi je na papier (obecnie do komputera), ale są też takie powstające z zabawy instrumentami, czy w przypadku zespołu podczas "jam session". W "Red" ten syntezator tak właśnie gra, jak z chęci zabawy jego dźwiękiem - chętnie posłuchałbym (głośno ;-)) okrojonej z pozostałych instrumentów wersji albo (gdybym potrafił) sam uderzył palcami w jego klawisze...

5. Drizzle (version 2020)

Oj, bardzo przyjemny dla ucha, krótki, gitarowy kawałek. Umieszczenie go w tym miejscu na płycie nie może nie kojarzyć mi się (osoby "grzebiącej" całe życie w klasycznym rockowym graniu) jednak z niczym innym jak z albumem "Fireball" Deep Purple, gdzie nagle pojawia się "Anyone's Daughter" - utwór całkowicie z innej bajki, eksperyment zespołu z muzyką folk i country.

6. 1985

Połowa lat 80-tych, od razu mi tutaj pasuje muzycznie nawiązanie do zespołu, który w tamtym okresie się właśnie wykrystalizował, czyli do przywoływanego już parę razy na łamach eXeca Depeche Mode. To co lubię w tym kawałku XTD to mocne "syntetyczne" uderzenie, które go napędza. W takim "depeszowym" graniu wcale nie odczuwam "wstrętu" do elektronicznego (plastikowego) grania, wręcz przeciwnie - świetnie to brzmi. No i brakuje mi tutaj (jego? :-)) wokalu.

7. Technological Death (remastered final)

Oczywiście tutaj mam największy "problem" i bez odwołania się do słynnego amigowego dema się nie obędzie. Ta wersja wydaje się zagrana jeszcze szybciej, ciekawe jak wyglądałoby to legendarne demo Mad Elks w takim tempie... W tle słyszę także nowe sample? No i zaskoczenie - XTD pisze mi w mailu właśnie, że TD jest DOKŁADNIE w takim samym tempie jak oryginał, bo to jest remaster. A i owszem - z dodanymi dodatkowymi instrumentami - perkusji, niektórych solówek (niektóre napisałem na nowo), chórków (jako wzmocnienie oryginalnych). Natomiast oprócz tego remasterowałem też oryginalne brzmienia. Jest to więc taki kombinowany remaster.

8. Experience (remastered)

To "doświadczenie" zdecydowanie przyjemne, gdzieś w moich uszach uruchamia pozytywne doznania związane z muzyką filmową, obszarami zagospodarowanymi np. przez Vangelisa, czy też Oldfielda. Spokojnie ta muzyka mogłaby trafić (a może trafiła?) do jakieś gry. W tym miejscu widać też jak bardzo zróżnicowana jest płyta "Escape".

9. Deep Diving

Jeden z dłuższych fragmentów na płycie - spokojny, gra "cisza", powoli rozwija się i rozwija. Podobnie jak "Experience" stawia nas przed wyborem - czy wejdziemy w jego "klimat", czy też nie tym razem... Pierwszy raz na płycie słyszę także jakieś wokale - chór w końcówce, albo mi się tylko wydaje? Zauważyłem, XTD lubi "bawić się" z nami w takie "smaczki".

10. Reassurance (version 2020)

Wraca folkowe i rockowe granie, ładna melodia i solówka - zastanawiam się, czy tego typu kawałki XTD ktoś próbował kiedyś zagrać (nagrał cover) na "żywych" instrumentach?

11. Shadow

Powoli kończymy płytę "Escape" - "cień" jest bardzo klasyczny, fortepian, także słucham sobie w zapętleniu, robiąc "dłuższą" wersję, choć ten utwór jest jak najbardziej kompletny i trochę jest takim wstępem do kolejnego, ostatniego i najdłuższego utworu, gdzie "zapada ciemność".

12. Darkness Falls

No i nie będę ukrywał (wiem, zawiodę wielu, którym się pewnie najbardziej ten utwór podoba), że jest to jedyny kawałek na tej płycie, który nie jest z mojej bajki. Dla mnie tutaj jest "ciemność", niestety elektroniczna muzyka taneczna nigdy mnie nie porwała (DM są jakimś wyjątkiem), za bardzo jest "plastikowo".

XTD - miło się słuchało "Escape". Wielkie dzięki!

Autorem okładki do albumu, którą zamieściliśmy na górze artykułu, jest AtOm.

Szymon Żyła
zobacz inne nasze artykuły » komentarzy: 2
Menu
Baza wiedzy
AmigaOS.pl
Naczelny poleca
Najpopularniejsze
eXec blog

Świat poza Amigą: