eXec
strona główna


Wywiad ze Stanisławem Węsławskim

Rozmawia Szymon Tomzik



W jaki sposób odkrył Pan swój talent do grafiki? Na lekcjach plastyki w szkole?

Bez przesady z tym talentem. Wszystkie dzieci lubią rysować. W liceum doszedłem do wniosku, że studia plastyczne będą dla mnie najbardziej sensowne - przez eliminację: matematyka nie, muzyka nie, itd. Zresztą z mojej klasy poszła na ASP jeszcze koleżanka, o której zainteresowaniach nikt przedtem nie wiedział.

sw-wywiad1.gif (17222 bytes)

Czy bez stosownego wykształcenia można być dobrym grafikiem? Jak potoczyła się Pańska edukacja?

Oczywiście, że można. Wielu "zawodowców" (nie tylko plastyków) to samoucy. A moją edukację zacząłem ryzykownie, bo na egzaminie wstępnym powiedziałem, że wybieram wydział Architektury Wnętrz, bo nie uważam się za na tyle zdolnego plastycznie, by iść na malarstwo. Trochę byli urażeni, ale jakoś dostałem się i przebrnąłem przez 6-cio letnie studia. Gdańska ASP (wtedy PWSSP) była dość uniwersalna i nie uczyła "wąskiej specjalizacji", poza tym w pobliżu był Klub Studentów Wybrzeża Żak i tam zaraz zaczepiłem się w DKFie i Międzyuczelnianym Ośrodku Filmu i Fotografii. To też była wspaniała edukacja - wyszło stamtąd kilku reżyserów i biznesmenów...

Prace których mistrzów są Panu najbliższe? Czy grafik powinien interesować się historią sztuki?

Człowiek powinien, a grafik chyba musi? Wystarczy popatrzeć na teleturnieje. Nie uważam się za grafika - to była specjalizacja na wydziale malarstwa. Powiedzmy ostrożnie, że jestem plastykiem. A co do nazwisk, to zawsze bardzo lubiłem Vermeera i całkiem odmiennego Klee. Bardziej lubiłem też Beatlesów niż Rolling Stones, ZX Spectrum niż Commodore 64, Amigę niż Atari...

sw-wywiad2.gif (14164 bytes)

Kiedy po raz pierwszy zetknął się Pan z komputerem?

Nie pamiętam... ale to był na pewno ZX Spectrum. Wciągnąłem się w niego tak jak w Amigę.

Czym jest komputer dla grafika? Czy to takie samo narzędzie jak pędzel lub ołówek?

Oczywiście. Ale różnice chyba widać... No i musi być prąd. Zresztą ktoś mawiał: można malować i palcem w kurzu, byle przyzwoicie.

Jaka była Pana pierwsza Amiga i w którym roku Pan ją kupił?

Też nie pamiętam dokładnie - chyba w 1989? Amigę 500 oczywiście.

Czy możliwości graficzne jakie kiedyś oferowała Amiga rzeczywiście były takie rewolucyjne?

Nie jestem za bardzo "informatykiem", ale kiedy na ekranie Amigi wybuchły kolory to byłem zszokowany... Trzeba pamiętać, że Spectrum miał osiem kolorów, a w pecetach dominował Hercules - chyba 4 kolory.

sw-wywiad3.png (27754 bytes)

A jak Pan trafił do Magazynu Amiga?

Napisali, że jak ktoś chce pisać do Magazynu to zapraszają. Napisałem i zaprosili.

Ile czasu zajmowało Panu przygotowanie jednego artykułu z cyklu "Deluxe Paint w praktyce"?

Różnie - na początku szybko, potem coraz wolniej. Najpierw trzeba było wymyśleć temat, o którym nikt jeszcze nie pisał. Potem jakieś fajne przykłady, no i jakoś to zrozumiale (i nie za długo) opisać. Potem trzeba to było zrobić równocześnie: rysunek - tekst, rysunek - tekst, itd. Potem przeczytać ze dwa, trzy razy no i przejechać programem do łapania błędów ortograficznych... W sumie 2-3 dni, a czasem trochę dłużej.

Potem była "Malarnia", czyli trochę szersze spojrzenie na tworzenie grafiki na Amidze. Były też inne, nie związane z grafiką, Pańskie artykuły - np. "Schody do nieba". Jaka atmosfera panowała wśród ludzi tworzących Magazyn Amiga? Jak teraz, po latach, Pan to wspomina?

Miło oczywiście - przyjemnie być członkiem jakiejś grupy o wspólnych zainteresowaniach. Takich grup było i jest wiele - np. fanatycy "garbusa", filateliści, czy (przepraszam) kibice piłkarscy.

sw-wywiad4.jpg (16341 bytes)

Jakim naczelnym był Marek Pampuch?

Zaangażowanym. Czasem rozmawialiśmy godzinę przez telefon. Myślę, że rozpad tego wszystkiego był dla niego o wiele bardziej przykry niż dla czytelników.

Czy utrzymuje Pan z nim jeszcze kontakt?

Nie. Dobrze się ukrył.

Później pisał Pan też artykuły do eXeca. Powstał m.in. cykl "TVPaint w praktyce". Jednak i ta gazeta splajtowała. Czy w Pańskich archiwach znajdują się jakieś niewykorzystane materiały?

Nie pamiętam. Chyba tylko jeden do numeru który miał się jeszcze ukazać. "eXec" zdechł cicho i nagle.

Czym teraz się Pan zajmuje? Czy ma Pan jeszcze Amigę?

Pracuję w instytucji naukowej, gdzie wykonuję lub opracowuję rysunki do periodyku dotyczącego oceanologii. Czasem robię jeszcze jakieś foldery lub strony WWW.

Amigę mam. Starą A1200 w wieży Micronika. Stoi obok peceta podłączona do wspólnego monitora. No i niewątpliwie jest wyższa.

Czy obecnie można przy pomocy Amigi tworzyć profesjonalną grafikę? Jakiego oprogramowania najbardziej brakuje?

Trudno uczciwie odpowiedzieć na to pytanie. Grafikę komputerową robi się do druku lub "na ekran" monitora. Na pewno nieźle da się robić grafikę dla WWW. Jakieś loga, znaki graficzne też... Amidze zawsze brakowało dobrych programów wektorowych. PageStream był bardziej do DTP niż do rysowania. Rysunek do druku jeżeli jest "bitmapowy" musi być duży - tak na oko minimum 2000-3000 pikseli szerokości. Jeżeli nasza Amiga potrafi zrobić takiego TIFa to nie ma problemu. Do WWW stosujemy na ogół mniejsze rozmiarami JPGi, PNG i GIFy - to już jest łatwiejsze. W grafice wektorowej natomiast z formatów "międzyplatformowych" mamy do dyspozycji EPS, PS i format Adobe Ilustratora. To nie jest zbyt proste na Amidze. Ja pracuję od lat z bardzo popularnym w Polsce kanadyjskim Corelem. Można powiedzieć, że jest to coś w rodzaju Page Streama, ale produkuje wyniki we własnym formacie. Rysunki zmieniamy na EPS, teksty piszemy w TEXu i tak powstaje nasza publikacja. Teoretycznie można to zrobić na Amidze. W końcu "eXec" w całości był robiony Amigą.

sw-wywiad5.png (33161 bytes)

Czy jest Pan zainteresowany zakupem Amigi One lub Pegasosa? Co Pan myśli o nowym systemie AmigaOS4 i o konkurencyjnym rozwiązaniu - systemie MorphOS?

Niee, aż takim fanatykiem nie jestem. To jest w dużym stopniu kwestia pieniędzy, no i pytanie - co dostajemy w zamian? Spotkałem niedawno Amigowca z dawnych czasów - robi muzykę na Mac'u. U mnie w pracy kolega pracuje w Linux'ie. Wszyscy wybierają racjonalnie - to co jest dla nich najlepsze.

Co jeszcze chciałby Pan przekazać czytelnikom magazynu A&P? Czy Amiga ma przed sobą jeszcze jakąś przyszłość?

Moim prywatnym zdaniem powinno się zerwać z hardwarem Amigi i wykonać Workbench'a pracującego na pecetowym sprzęcie. Jeżeli będzie tak sprawny jak Linux i tak przyjazny jak AmigaOS to tylko będzie brakowało dobrego oprogramowania do nadziei na sukces. Ale czy nie brzmi to trochę nierealnie? Coś z Amigowego ducha znalazłem ostatnio w programie "Celestia". Jest to w zasadzie darmowy program astronomiczny pracujący pod Windows lub Linuxem. Można nim oglądać bardzo dokładne "przestrzenne" planety, gwiazdy, mgławice, pojazdy kosmiczne i masę innych atrakcji. Program wspomaga wielu miłośników na świecie dorabiających do niego dodatkowe elementy. Nic nie jest tajne, ludzie wymieniają się informacjami, nauczyciele publikują skrypty sterujące programem do celów edukacyjnych, itd. Piękna rzecz. Pamiętam, że Atari kupowane było kiedyś dla programu Calamus, może Amiga też znajdzie szansę dla siebie? Kto wie, wszystko jest możliwe. Bardzo dziękuję za możliwość pogadania o Amidze, ale mam nadzieję, że następny w kolejce będzie ktoś kto jest bardziej ode mnie kompetentny "w temacie". Wielu informatyków przyznaje się z sentymentem do młodości spędzonej z Amigą. Życzyłbym Amigowcom teraźniejszości, a jeszcze bardziej przyszłości.

Wywiad został przepowadzony na początku 2005 roku, miał ukazać się w trzecim numerze magazynu dyskowego AMP, a ostatecznie pojawił się na stronie nie istniejącej już inicjatywy Hi-Toro (dop. Szymon Tomzik, 14. maja 2007 roku).