Web Analytics
eXec.plMAGAZYN UŻYTKOWNIKÓW KOMPUTERÓW AMIGA
Amiga forum / Dla początkujących / Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS?

Czytasz wątek: Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS?

radov
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-16 22:25

@Babel
A żeby tak wyjść poza definicje... jak będę chciał to sobie nazwę system do Sam440ep "zipzoom", a dysk instalacyjny "karkołomna taca". Mogę nazywać cokolwiek w jakikolwiek sposób.

A jak już będzie mi się naprawdę nudziło to sobie swój własny język wymyślę. (nie byłbym pierwszy... esperanto)

Przypisanie definicji do danego przedmiotu nie jest prawda absolutna.

To ze nie będziesz miał pojęcia o czym mowie, wynika jedynie z tego ze znajdę się poza systemem kodowym którego używasz na codzień.

Jak będę chicial to mój samochód nazwę osioł i będę na ośle jeździł do pracy.

Ps. Jedynie słowo IDIOTA pozostaje to samo, znaczenie tez nie uległo zmianie... czy to po łacinie 2000 lat temu, czy dziś po polsku.




Ale zdajesz sobie sprawę, że o to właśnie chodzi chłopakom od początku tego wątku? Może piszecie to samo tylko nie możecie się zrozumieć?
(Tak w zasadzie to sam nie wiem do czego dążysz ))
Prywatnie każdy z nas może nazywać sobie dowolny przedmiot w dowolny sposób - ale publicznie obowiązuje nas wspólny język, po to włąśnie by nie dochodziło do nieporozumień.
Workbench to nazwa nakładki graficznej, która upraszczała zarządzanie zasobami systemu zawartymi m.in. w kickstarcie, a których nie trzeba było jawnie wczytywać.
Zdaję sobie sprawę, że niegdyś dużo osób utożsamiało system Amigi z Workbenchem, tyle że wynikało to z niskiej świadomości co do architektury oprogramowania.

AmigaOS nigdy nie miał swej nazwy kodowej i mimo zaszłej popularności, nie wydaje mi się żeby Workbench był dobrą nazwą odzwierciedlającą możliwości nowej wersji systemu. Dla sporej rzeszy ludzi Workbench jest nie tylko synonimem Amigi, ale również toporności, którą należy zastąpić lepszym rozwiązaniem (przesadzam oczywiście, ale pamiętam jakiś artykuł jeszcze z czasów MA (a może ACS??) o zamiennikach).

Mam też nadzieję, że przez proces nową nazwą nie będzie HyperionOS )


Odpowiedz

amigafan
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-16 23:20

@Babel
I dobrze, bo inaczej okulista byl by potrzebny.
Nie ma dla mnie znaczenia to co piszesz. Dla mnie to ty możesz sobie Canon Foddera uruchomić i mówić ze to symulator windy.



Jak na razie to ty próbujesz nazywać rzeczy inaczej niż jest to ogólnie przyjęte. Może w tym totalitarnym USA mają taki zwyczaj, ale w Europie obowiązują pewne ogólnie przyjęte terminy.
I po raz kolejny gdy zabrakło argumentów wychodzi z ciebie szumowina najniższego pokroju potrafiąca jedynie robić wycieczki osobiste.
No cóż, jak to mówią "nie kłóć się z debilem bo najpierw sprowadzi cię do swojego rynsztokowego poziomu a potem pokona doświadczeniem" (czy jakoś tak).
Kalejny idiotyczny wątek rozbudowany ponad miarę. Jak potrzebujesz się wypisać a nie stać cię na psychoanalityka to załóż sobie jakiegoś bloga czy chociażby pamiętnik.
Może wówczas trochę na psychice wyzdrowiejesz.

A jak tam wielka petycja przeciwaborcyjna? Wszyscy z niecierpliwością czekamy na relacje.

I co ze stowarzyszeniem, które tak chciałeś zakładać? Ilu (że się tak wyrażę) "członków" już ono liczy?

Odpowiedz

Babel
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-17 03:28

@radov

Ale zdajesz sobie sprawę, że o to właśnie chodzi chłopakom od początku tego wątku? Może piszecie to samo tylko nie możecie się zrozumieć?
(Tak w zasadzie to sam nie wiem do czego dążysz ))




Odpowiem Twoimi słowami:


@

Zdaję sobie sprawę, że niegdyś dużo osób utożsamiało system Amigi z Workbenchem, tyle że wynikało to z niskiej świadomości co do architektury oprogramowania.




Ja tez z tego sobie zdaje sprawę. I wszystko, człowiek/użytkownik nie potrzebuje znać się na każdym elemencie systemu. Ja wiem, gdzie jest klawisz on/off i jak mam dokument napisać. Mnie to naprawdę wystarcza.

Oczywiście dzis zapewne nie nazwę AmigaOS, Workbenchem ale w latach 90 tak go nazywałem. Zapewne Pidbull nazywał go AmigaOS. Pidbull jak nazywałeś system Amigi?



@
AmigaOS nigdy nie miał swej nazwy kodowej i mimo zaszłej popularności, nie wydaje mi się żeby Workbench był dobrą nazwą odzwierciedlającą możliwości nowej wersji systemu.



Jasne, ze nie. Ale nazwa AmigaOS jest tez do ... . Gdyż jak na to zwróciłem uwagę określa komputer na którym działa jako Amigę.



@
Dla sporej rzeszy ludzi Workbench jest nie tylko synonimem Amigi, ale również toporności, którą należy zastąpić lepszym rozwiązaniem (przesadzam oczywiście, ale pamiętam jakiś artykuł jeszcze z czasów MA (a może ACS??) o zamiennikach).



Zgoda, ja tez nie lubię Workbencha. Szczególnie wersja 3.1, dopiero jako tako czuje dobrze w wersji WORKBENCHA 3.1, który to już jako tako oddaje wielozadaniowość... okien.

Irytuje mnie to ze żeby np. założyć katalog... muszę otwierać menu itd. Generalnie Workbench bez DirectoryOPUSA to porażka. W windzie nie muszę tego dotykać.



@
Mam też nadzieję, że przez proces nową nazwą nie będzie HyperionOS )



Właśnie tego się obawiam. Z tego co widać to AmigaINC ma prawa do NAZWY Amiga. Hyperion prawa do systemu (czy jest to PEWNE!?). Wiec po ugodzie możemy się spodziewa tego typu zmiany.

Konrad i co można powiedzieć ze dla Ciebie Amiga umarła by w tym momencie... zgodzisz się? Jak widzisz to w ŚWIADOMOŚCI użytkownik AMIGA MUSI przetrwać. POMIMO ze nie będzie na to oficjalnej nazwy. Czy zdajesz sobie sprawę, ze nazywając komputer oparty o Sam440ep "klonem Amigi" tez nie masz do tego oficjalnego prawa? Jest to Twoja definicja. Jednocześnie zamykasz drogę do tego komputera wielu użytkownikom którzy chcą posiadać Amigi. Tak, wiem chcenie nie zmienia świata, ale AmigaINC nie jest firma która jest skierowana ku Amidze. Oni nie są warci tego żeby posiadać prawo do nazwy Amiga. Nawet jeśli oni coś nazwa "Amiga" to przez to ze to właśnie ONI zrobili nie będzie to miało tego samego "klimatu" jak Sam440ep wydana przez Hyperion.

Moze i tego nie chcesz przyjąć, nie musisz.

Tak jak jedyna opcja kiedyś na utrzymanie amigowcow przy tym komputerze było zrobienie Mos'a i Pegasosa. Klona systemu Amigi i klona komputera AmigaONE.

@amigafan

Pisz sobie co chcesz. I poczytaj sobie o zazdrości (jako człowieka związanego z medycyna nie będziesz miał problemów z diagnoza...):



@
Zazdrość

Z pomocą łaski Bożej, wobec Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, pod przewodnictwem św. Mateusza, próbujemy odkryć, co w sercu człowieka najbardziej przeszkadza Bogu, co czyni nasze serce odpornym na działanie Jego miłości. W poprzednim rozważaniu św. Mateusz, wskazując na Judasza, ukazał niszczycielskie działanie chciwości. Dziś druga straszna choroba ludzkiego serca - zazdrość. Zanim podejdziemy ze św. Mateuszem do Kajfasza, by zobaczyć z bliska człowieka niszczonego przez tę chorobę, podam krótką charakterystykę zazdrości.

Groźna choroba

Zazdrość jest formą nienawiści drugiego człowieka, a przejawia się jako smutek z powodu cudzego szczęścia i radość i powodu jego nieszczęścia. Podkreślam -[u]jest to forma nienawiści drugiego człowieka[/u]. Wszystkie pozostałe wady są pewnym wypaczeniem Bożych darów. Na przykład chciwość, to długie ręce, coraz dłuższe, one rosną kosztem pozostałych części ciała. Karłowacieje serce, ale ręce są coraz dłuższe, aby mogły coraz więcej zagarnąć. Człowiek staje się dziwolągiem. Nieumiarkowanie to coraz większy brzuch, do którego człowiek nieumiarkowany ciągle dorzuca coś nowego. Jego brzuch rośnie kosztem innych członków. Gniew to coraz większa pięść, która rośnie tak, że przysłoni całego człowieka. Egoizm to zadarty nos i wysoka szyja, która rośnie jak u żyrafy, na tej szyi jest maleńka głowa, a na niej jeszcze mniejsza korona. Łatwo poznajemy chciwca, po długich rękach. Łatwo człowieka pysznego, bo zawsze jest o głowę wyższy od wszystkich innych ludzi. Przy tych schorzeniach łatwo postawić diagnozę i stosunkowo nie trudno wskazać sposoby leczenia.

Natomiast zazdrość nie bazuje na żadnym darze. Jest to nowotwór ludzkiego serca. Wszystko jest harmonijnie zbudowane: ręce, pięść, brzuch, głowa na swoim miejscu, ale wszystkie te dary są zjadane przez zazdrość. Ona niszczy wszystko od środka. Bardzo często zazdrość żeruje w sercach ludzi wyjątkowo utalentowanych, zdolnych, inteligentnych, bo wówczas ma do dyspozycji ogromną ilość darów. Jej działanie jest szalenie niebezpieczne. Jest to choroba straszna, bo nieuleczalna. Kościół w swej apteczce nie posiada w pełni skutecznego lekarstwa na zazdrość, tak jak współczesna medycyna nie posiada lekarstwa na nowotwory. Można się jej pozbyć tylko wtedy, kiedy sam właściciel decyduje się na operację, którą musi przeprowadzić na żywo, bez narkozy. I nawet wtedy, kiedy zazdrość zoperuje, musi się liczyć z tym, że mogą być przerzuty i za trzy, cztery lata stanie przed perspektywą następnej operacji.

Zazdrość to straszna choroba niszcząca człowieka i jego otoczenie. Straszna, bo cokolwiek dostanie, wszystko zniszczy. Jakikolwiek dar otrzyma, wszystko zniszczy. Działa jak nowotwór. Cokolwiek dostarczymy dla ratowania organizmu zżeranego przez tkankę nowotworową to stanie się pokarmem nie organizmu, ale raka. Podobnie zazdrośnik niszczy każdy dar, łącznie z człowiekiem, który chce mu pomóc. Zazdrość jest szalenie trudna w odkryciu. W pierwszym stadium właściwie niedostrzegalna. Jak maleńki guz zwiastujący już groźną nowotworową chorobę, tak pierwszy dostrzegalny znak zazdrości zwiastuje jej groźną obecność w sercu człowieka. Wreszcie jest to choroba zakaźna. Jeśli zazdrość pojawi się w środowisku, a środowisko nie ma odpowiedniej szczepionki, aby się uodpornić, to w krótkim czasie potrafi zniszczyć olbrzymią ilość ludzi. To jest widmo jednej z najgroźniejszych chorób szatańskich. Zazdrość jest samą esencją zła, jest odwrotnością miłości, jest nienawiścią drugiego człowieka. Na zewnątrz człowiek zazdrosny często jest podobny do pięknej pisanki, tylko w środku jest zepsuty. Dotąd jest dobrze, dopóki się go nie trąci. Jak się jajko rozbije, to bucha zeń taki odór, że wszyscy uciekają i nikt nie pamięta o pisance, tylko o tym, co było w środku skorupy.

Jak powstaje zazdrość? Mechanizm jest szalenie prosty. W sercu człowieka jedno włókno przestaje kochać. Pojawia się ktoś, kogo nie kocham. Odtąd każdy skurcz serca powoduje ból. Jeśli to włókno nie zostanie uleczone i człowiek nie zdecyduje się na akt miłości, na tym włóknie pojawia się nowotwór ducha, zazdrość, która bardzo szybko obejmuje całość serca. Dlaczego kogoś nie kochamy? Najczęściej dlatego, że nie chce być naszą wyłączną własnością, albo kocha kogoś, kogo my kochamy. Zazdrośnikowi wydaje się, że jeśli ktoś kocha tego, kogo on kocha, to kradnie mu kochaną osobę. Zatem nienawidzi złodzieja swego szczęścia. Gdyby zazdrośnik zazdrościł tego, że ktoś opala się w słońcu, a mógł to uczynić, to przykryłby całe słońce i przez dziurkę od klucza puściłby jego promienie tylko na siebie, aby na nikogo nie padały, by słońce było tylko jego. Podejście zazdrośnika do drugiego człowieka jest właśnie takie - nienawidzi każdego, kto opala się w promieniach jego słońca. Nienawidzi go, ponieważ jest szczęśliwy. Nienawidzi jego szczęścia. Ponieważ jego serce nie boli, a mnie boli i nie mogę sprawić, aby mnie nie bolało, to muszę go tak ugryźć, aby jego też bolało. Jak on zacznie płakać, to mnie będzie lżej. Oto mechanizm zazdrości.

Spotęgowana zazdrość

Św. Mateusz trafnie zauważył, że główną chorobą w czasach przyjścia Chrystusa była zazdrość obejmująca społeczeństwo od samego szczytu, aż do dołu. Tylko on w swojej Ewangelii zanotował, że już na samym początku Herod z zazdrosnej nienawiści próbował zlikwidować Chrystusa w Betlejem, a ponieważ chciał być pewny, że Go dosięgnął, wymordował dziesiątki chłopców w Betlejem i okolicy. A kiedy Mateusz wprowadza nas w wydarzenia Wielkiego Tygodnia ukazuje ostatni etap rozgrywki Chrystusa z zazdrością, która opanowała serce Kajfasza, sanhedrynu, faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Ta zazdrość była w nich od początku, odkąd Chrystus nauczał. Jezus, wiedząc o niej, trzymał się z daleka od przywódców narodu, omijał ich, chciał być jak najdalej od tego kosza zepsutych zazdrością jajek.

Oto w Niedzielę Palmową postanowił ukazać obrzydliwość ich wnętrza i ujawnił ich zazdrość. Tryumfalnie wchodzi do Jerozolimy, a tryumf ten boleśnie rani zazdrośników. Oni Go nienawidzą. Zazdrosny nienawidzi zwycięstwa i sławy drugiego człowieka. Przychodzą do Niego i pytają, dlaczego nie każe milczeć tym, którzy wołają: „Hosanna Synowi Dawidowemu"? Chrystus odpowiada: Nie słyszeliście, że „z ust niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę" (Mt 21,16b). Odwołuje się do Pisma Świętego. Chcąc zaś uzasadnić swoją władzę, Chrystus wchodzi do świątyni, robi w niej porządek i tu przebiera się miara. Władza pyta: „Jakim prawem to czynisz?" (Mt 21,23).

W pierwszych dniach Wielkiego Tygodnia Chrystus toczy otwarty spór, wskazując na ukrytą w sercach faryzeuszy i arcykapłanów zazdrość. Demaskuje zawartość ich serc. Opowiada im przypowieść o przewrotnych dzierżawcach, którzy złem odpłacili za okazane im dobro (Mt 21,33-44). Z zazdrości zamordowali syna właściciela winnicy, aby ją posiąść na własność. Jezus odpowiadał na liczne podchwytliwe pytania przedstawicieli władzy. Ci, chcąc Go koniecznie skompromitować, pytali o Jego uprawnienia, o podatek, o zmartwychwstanie, o największe przykazanie. Odpowiedzi Chrystusa są jednak tak inteligentne, że to oni zostają publicznie skompromitowani. Zazdrość, która nie znosi kompromitacji, jeszcze usilniej dąży do Jego likwidacji, zwłaszcza, że ta kompromitacja dotyczy ludzi sprawujących władzę. W Wielki Wtorek lub Środę św. Mateusz umieszcza straszne siedmiokrotne „biada" Chrystusa rzucone pod adresem uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Jest to krytyka ich obłudy i niewłaściwej interpretacji Prawa. Jezus ukazuje wreszcie wizję sądu ostatecznego, w której chodzi o egzamin z miłości (Mt 25,31-46). Zazdrosne serce nie umie kochać i nie może dostąpić zbawienia.

Fałszywe oskarżenie

To w takiej sytuacji zapadła decyzja Kajfasza, aby Go zabić. Wchodzimy zatem bezpośrednio w opis męki Chrystusa podany przez Mateusza. Przyprowadzono Chrystusa przed Kajfasza, „tymczasem arcykapłani i cała Wysoka Rada szukali fałszywego świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić. Lecz nie znaleźli, jakkolwiek występowało wielu fałszywych świadków. W końcu stanęli dwaj i zeznali: «On powiedział: Mogę zburzyć przybytek Boży i w ciągu trzech dni go odbudować^ Wtedy powstał najwyższy kapłan i rzekł do Niego: «Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciwko Tobie?». Lecz On milczał" (Mt 26,59-63a). Pierwszy znak zazdrosnego człowieka to szukanie fałszywych świadków, szukanie dowodów. Człowiek, który zazdrości, bez przerwy śledzi tych, którym zazdrości. Zawsze szuka dowodów. Zbiera je pieczołowicie, układa i wszystko mu się idealnie zgadza. Zawsze diabeł przyprowadzi go wtedy, kiedy trzeba będzie zdobyć jeszcze jeden dowód. Czy te dowody są prawdziwe? Nie, ponieważ on widzi wszystko w krzywym zwierciadle. Jeśli nie kocha, nie może znać prawdy o człowieku.

Jaka jest odpowiedź Chrystusa na te zarzuty? Jest nią milczenie. Przez całe lata unikał tego spotkania, a teraz od ludzi zazdrosnych oddzielił się barierą milczenia. Jezus wie, że każde słowo, jakie powie, będzie przez zazdrosnych o władzę potraktowane jako dowód przeciwko Niemu. Kajfasz dostrzegł tę bezpieczną postawę Chrystusa i postanawia Go zmusić do wypowiedzenia słowa, obojętnie jakie by ono było. Cokolwiek powie, to i tak będzie przeciwko Niemu. Zazdrośnik wszystko potrafi sprytnie wykorzystać dla niszczenia tego, kogo nie lubi.

„A najwyższy kapłan rzekł do Niego: «Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?» Jezus mu odpowiedział: «Tak, Ja Nim jestem. Ale powiadam wam: Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego, i nadchodzącego na obłokach niebieskich» Wtedy najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: «Zbluźnił. Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Oto teraz słyszeliście bluźnierstwo. Co wam się zdaje?» Oni odpowiedzieli: «Winien jest śmierci»" (Mt 26,63b-66).

Urzędowe pytanie: „poprzysięgam Cię", zatem Chrystus musi dać odpowiedź. Oni jednak nie słyszą tego, co On mówi. Zazdrosny zawsze słyszy to, co chce usłyszeć. Nie jest otwarty na prawdę. Oni słyszą bluźnierstwo. Nawet słowo Boże przez zazdrośnika jest interpretowane w inny sposób. Tu jeszcze raz widać, jak przed zazdrosnym człowiekiem nie można powiedzieć ani jednego słowa. On może stawiać setki pytań, ale nie wolno na nie odpowiedzieć, bo każde wypowiedziane słowo zostanie wykorzystane przeciwko nam. Chrystus odpowiedział słowem Boga i to wystarczyło, by Go uznano za bluźniercę. Zazdrośnik z wszystkiego potrafi zrobić zarzut, nawet z rzeczy najświętszych: z udziału we Mszy św., z Komunii św. Wszystko potrafi wykorzystać do zła. Na tym polega jego działanie.

Zwracam uwagę na teatralny gest rozdarcia szat. Zazdrośnicy bardzo lubią takie teatralne gesty. Książka rzucona na ziemię, trzaśniecie drzwiami, rozdarcie kartek, zniszczenie trzymanego w ręce przedmiotu. Oto postawa nienawiści, brak szacunku dla siebie i innych. Rozdarte szaty to teatralny gest zazdrosnego Kajfasza.

Nienawiść Rady

Następnie obserwujemy wybuch zazdrości na sali posiedzenia. „Wówczas zaczęli pluć Mu w twarz i bić Go pięściami, a inni policzkowali Go i szydzili: «Prorokuj nam, Mesjaszu, kto Cię uderzył?»" (Mt 26,67-6. Jesteśmy przed czcigodną, najwyższą radą powołaną z ustanowienia Bożego, która jest wspólnotą chorą na zazdrość. U najwyższego kapłana obserwujemy jeden z największych wybuchów zazdrosnej nienawiści, jaki da się zauważyć na ziemi.

Zazdrość jednak idzie dalej. Nie zadowolili się tym, że Chrystus wisi na krzyżu ani tym, że leży w grobie. Jeszcze mógłby im po śmierci psuć opinię. Ich zazdrość sięga poza grób. Nazajutrz, to znaczy po dniu Przygotowania, przychodzą do Piłata i mówią: „Panie, przypomnieliśmy sobie, że ów oszust powiedział jeszcze za życia: «Po trzech dniach powstanę*. Każ więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby przypadkiem nie przyszli Jego uczniowie, nie wykradli Go i nie powiedzieli ludowi: «Powstał z martwych*. I będzie ostatnie oszustwo gorsze niż pierwsze" (Mt 27,62-64). Oto przebiegłe działanie ludzi zazdrosnych. Wydawałoby się, że to już wszystko, że na tym się skończy, tymczasem dzieje się inaczej. Za trzy dni Chrystus wyszedł z grobu i pierwsza wiadomość o Jego zmartwychwstaniu doszła do Kajfasza. Przybyli do niego ludzie najbardziej wiarygodni, właśnie ci, którzy pilnowali grobu i powiadomili go o wszystkim, co zaszło. Wtedy arcykapłani zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: „Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali" (Mt 28,11-13). Czy po zmartwychwstaniu się nawrócili? Nie, bo zazdrośni ludzie nie otworzą się na prawdę. Uczynią wszystko, aby zniszczyć świadków zmartwychwstania. Zazdrość działa dalej.

Wobec Zazdrości

Jak należy zachować się wobec ludzi zazdrosnych? W oparciu o pouczenie Chrystusa musi być zachowany dystans, ostrożność, bo mamy do czynienia z chorobą zakaźną. Nie należy wchodzić z nimi w dyskusje, bo nasze słowa wykorzystają przeciw nam. Jezus wobec stawianych zarzutów milczał. Nie należy pomagać zazdrośnikowi, bo ile razy podamy mu rękę, on ją ugryzie. Pomocna ręka to dar, a zazdrość żywi się darem. Jest możliwa tylko jedna jedyna pomoc - trzeba kochać zazdrośnika. Chrystus kochał Kajfasza. Jeśli zdecydujemy się na dotknięcie i wylanie czyjejś zazdrości, to musimy przyjąć konsekwencje, tak jak przyjął je Chrystus. Trzeba wiedzieć, że po ludzku rzecz biorąc, to się nam nie opłaci, bo staniemy się celem wzmożonych ataków zazdrośnika.

Co należy czynić, aby zazdrość nie gościła w naszym sercu? Należy kochać każdego człowieka. Nie może być ani jednego człowieka, którego byśmy nie kochali. Serce nasze musi żyć miłością i jak długo żyje miłością, tak długo jest odporne na zazdrość. Jeśli się pojawi jeden człowiek, do którego czujemy niechęć, to odporność na tę chorobę niknie. Zaatakuje nas natychmiast. Nigdy nikogo nie śledzić, za nikim nie węszyć, nigdy nikogo nie obserwować, nigdy nie kręcić się koło drugiego człowieka, kręcić się wokół Boga. Gdyby zazdrośnik przeznaczył ten czas i siły, które poświęca na śledzenie drugiego, na modlitwę, to jest na kręcenie się wokół Boga, to byłby święty.

Zazdrośnik jest niewolnikiem tego, komu zazdrości, jest jak koza uwiązana u palika. Nie potrafi się od tego człowieka urwać, odciąć. Bez przerwy do niego wraca. Jeśli chce się leczyć, winien przeciąć ten powróz i odejść możliwie jak najdalej, dopóki nie nauczy się kochać. Gdy się nauczy, będzie mógł wrócić. Wreszcie winien się nastawić na to, by uczestniczyć w szczęściu drugiego człowieka, by mu pomóc. Człowiek jest szczęśliwy, kiedy innych do szczęścia doprowadza. Jeśli mam źródło to podprowadzam do niego dziesięciu, stu, milion ludzi. Natomiast zazdrośnik nie dopuści ani jednego. Dopóki nie nauczy się tego doprowadzania innych do źródła swego szczęścia, to nigdy się nie wyleczy.

Powtarzam jeszcze raz. Zazdrość to szatański grzech, sama esencja zła. Zazdrość zamyka człowieka na działanie łaski i stawia go zupełnie na przeciwległym biegunie miłości. Módlmy się, abyśmy nigdy na zazdrość nie zachorowali, a groźba tej choroby jest aktualna do końca życia. Prośmy również, abyśmy nie musieli żyć w pobliżu człowieka zazdrosnego, bo takie sąsiedztwo jest szalenie trudne. Spotkanie z Kajfaszem, który dokonał tak wielkiego zniszczenia, niech będzie dla nas przestrogą.




Odpowiedz

LeMan
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-17 06:35

@Babel
@MarcoBonetti
A więc jeżeli Hyperion nie nabędzie praw do nazwy systemu to czy może na posiadanej bazie kodu stworzyć system pod inną nazwą i czy ktoś go wtedy kupi ???

Ja go nie kupie.





Już widzę tę ogromną rozpacz w Hyperionie...

@Babel
A żeby tak wyjść poza definicje... jak będę chciał to sobie nazwę system do Sam440ep "zipzoom", a dysk instalacyjny "karkołomna taca".



Ależ oczywiście, Babel, że możecie, kto wam broni? A Krecik może was z tej okazji nawet cukierkiem poczęstować. Tylko naprawdę nie ma żadnego powodu, żebyście trąbili o tym na cały świat.


@
Mogę nazywać cokolwiek w jakikolwiek sposób.


Ależ oczywiście, możecie nawet określać się nazwą gatunkową [i]Homo Sapiens[/i], chociaż to nadużycie będzie.


@
A jak już będzie mi się naprawdę nudziło to sobie swój własny język wymyślę. (nie byłbym pierwszy... esperanto)


Ach, więc wam się jeszcze nie nudzi? Bo objawy macie zastanawiające. Wygląda na to, że trzeba ostrzec adminów okolicznych for, że Babel/Krecik mogą zacząć się nudzić. A języka zrozumiałego tylko dla siebie to używacie od samego początku. No i jeszcze drobiazg: Zamenhof w zamierzeniach stworzył esperanto jako język międzynarodowy, a nie "wymyślił sobie".


@
To ze nie będziesz miał pojęcia o czym mowie, wynika jedynie z tego ze znajdę się poza systemem kodowym którego używasz na codzień.


Tak, oczywiście; a przede wszystkim wynika z tego, że to z "systemem kodowym" jest coś nie tak, no bo przecież nie z Babel/Krecik, [i]n'est-ce pas[/i]?


@
Jak będę chicial to mój samochód nazwę osioł i będę na ośle jeździł do pracy.


Ależ proszę bardzo. I nie zapomnijcie pochwalić się tym na forum. A my na przykład będziemy się zastanawiać, który z tych osłów jest samcem.


@
Ps. Jedynie słowo IDIOTA pozostaje to samo, znaczenie tez nie uległo zmianie...


Ano, nie uległo zmianie - to jest diagnoza, nie obelga...


@
Kłócisz się dla samego kłócenia. Nie ma dla mnie znaczenia to co piszesz.


Ekhem... "nie ma dla mnie znaczenia"... więc kto tu się kłóci "dla zasady"? Projekcja - wiecie Babel/Krecik. co to takiego?


@
Oczywisce w latach 90 nieznalem angielskiego, nie bylem w stanie przeczytac manuala do... ksiazeczek dostarczonych z hmm...


Zabawne... a polski znaliście kiedykolwiek?

Odpowiedz

Pidbull
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-17 08:06

@Babel

Oczywiście dzis zapewne nie nazwę AmigaOS, Workbenchem ale w latach 90 tak go nazywałem. Zapewne Pidbull nazywał go AmigaOS. Pidbull jak nazywałeś system Amigi?




AmigaOS.



@


@
AmigaOS nigdy nie miał swej nazwy kodowej i mimo zaszłej popularności, nie wydaje mi się żeby Workbench był dobrą nazwą odzwierciedlającą możliwości nowej wersji systemu.



Jasne, ze nie. Ale nazwa AmigaOS jest tez do ... . Gdyż jak na to zwróciłem uwagę określa komputer na którym działa jako Amigę.




A ja już Ci pisałem, jak można tłumaczyć nazwę Amiga Operating System. Jeśli ciężko Ci to było zrozumieć to dodatkowy przykład: Amiga computer, to nie komputer Amigi, tylko komputer Amiga.

Co najwyżej średnio znasz angielski. Maksymalnie dostateczny.



@
Zgoda, ja tez nie lubię Workbencha. Szczególnie wersja 3.1, dopiero jako tako czuje dobrze w wersji WORKBENCHA 3.1,



Nie lubisz szczególnie wersji 3.1, za to dobrze czujesz się w wersji 3.1?



@
który to już jako tako oddaje wielozadaniowość... okien.



Wewnętrzna wielozadaniowość Workbencha pojawiła się dopiero w AmigaOS3.5.



@

Irytuje mnie to ze żeby np. założyć katalog... muszę otwierać menu itd. Generalnie Workbench bez DirectoryOPUSA to porażka.




To nie jest jakaś szczególna porażka. Po prostu nie nadaje się do zarządzania plikami (w przeciwieństwie do Magellana).



@

Konrad i co można powiedzieć ze dla Ciebie Amiga umarła by w tym momencie... zgodzisz się? Jak widzisz to w ŚWIADOMOŚCI użytkownik AMIGA MUSI przetrwać.




Proszę Cię, nie wygłaszaj pompatycznych przemów, jakby Amiga była ojczyzną pod okupacją, z którego musiałeś wyemigrować. To tylko kawałek sprzętu i zbyt emocjonalne podejście do niego normalne nie jest.



@
POMIMO ze nie będzie na to oficjalnej nazwy.



Hokus pokus, czary mary Babel przewiduje przyszłość.

Ja gdybałem co by było gdyby. Ty jasno stwierdzasz co będzie. Nie wiem co jest wróżeniem w takim razie.

A ponoć nie żyjesz przyszłością...



@
Czy zdajesz sobie sprawę, ze nazywając komputer oparty o Sam440ep "klonem Amigi" tez nie masz do tego oficjalnego prawa? Jest to Twoja definicja. Jednocześnie zamykasz drogę do tego komputera wielu użytkownikom którzy chcą posiadać Amigi.



Uważasz, że jak Sam440 nie można nazywać Amigą, to już nie warto jej kupować? Przecież to czysty idiotyzm.

A skoro już przy idiotach jesteśmy, pisałeś, że termin "idiota" od zdaje się 2000 lat ma niezmienne znaczenie. Tak się zabawnie składa, że idiota to ktoś cierpiący na idiotyzm. Nie wiem, czy ten stopień niedorozwoju umysłowego został zdiagnozowany 2000 lat temu.



@
Nawet jeśli oni coś nazwa "Amiga" to przez to ze to właśnie ONI zrobili nie będzie to miało tego samego "klimatu" jak Sam440ep wydana przez Hyperion.



Sam440 nie jest wydana przez Hyperion. Co Ty w ogóle wypisujesz?



@
Tak jak jedyna opcja kiedyś na utrzymanie amigowcow przy tym komputerze było zrobienie Mos'a i Pegasosa. Klona systemu Amigi i klona komputera AmigaONE.



Pegasos nie jest klonem AmigaONE.



Odpowiedz

Babel
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-17 08:12

@LeMan

Właśnie czekałem kiedy się odezwiesz (nie myśl, ze przed komputerem, to tylko taka figura). Co tez zazdrosny o coś tam jesteś? Dobrze Ci razem, tworzycie zarem z Pidbull, Amigafan swego rodzaju trojce.

Oficjalnie proszę moderacje o upomnienie użytkownika LeMan, Pidbull, Amigafan o zaprzestanie wycieczek osobistych w moim kierunku. Skarcenie w postaci bana czasowego wskazane. Użytkownicy Ci nie wnoszą do dyskusji nic poza swoimi opiniami na mój temat.

Oczywistościw jeśli moderacja jest bezradna na tym forum, ja mogę ich ignorować w nieskończoność, choć raz na jakiś czas upomnę się o przysługujące mi prawo jako użytkownika tego forum.

Odpowiedz

Pidbull
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-17 08:13

@Babel



@
A więc jeżeli Hyperion nie nabędzie praw do nazwy systemu to czy może na posiadanej bazie kodu stworzyć system pod inną nazwą i czy ktoś go wtedy kupi ???



Ja go nie kupie.




Może się wreszcie określisz? Zmienią nazwę, to nie kupisz? Ciężko to bez użycia epitetów skomentować.

Sam440 nie nazywa się Amiga a i tak chcesz kupić i nazywać ją sobie Amiga, bo przecież jak będziesz chciał to nawet "zipzoom", więc równie dobrze możesz kupić AmigaOS pod inną nazwą, powiedzmy HypOS i nazywać go sobie AmigaOS (i zakładać kolejne wątki, żeby pisać, że przecież to AmigaOS a nie HypOS).

Odpowiedz

Pidbull
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-17 08:18

@Babel

Oficjalnie proszę moderacje o upomnienie użytkownika LeMan, Pidbull, Amigafan o zaprzestanie wycieczek osobistych w moim kierunku.




Wskaż mi wycieczkę osobistą pod Twoim adresem z mojej strony.



@
Skarcenie w postaci bana czasowego wskazane.



LOL.



@
Użytkownicy Ci nie wnoszą do dyskusji nic poza swoimi opiniami na mój temat.




Podwójny LOL. mam rozumieć, że jeśli z moich postów wytniemy opinie na Twój temat to nic nie zostanie? Znowu kłamiesz.

Za to ciekaw jestem co takiego Ty wniosłeś do dyskusji, poza przekłamywaniem wielu faktów.

Odpowiedz

amigafan
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-17 08:58

@Babel

I poczytaj sobie o zazdrości (nie będziesz miał problemów z diagnoza...):


@
Zazdrość
Z pomocą łaski Bożej, wobec Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, pod przewodnictwem św. Mateusza, próbujemy odkryć, co w sercu człowieka najbardziej przeszkadza Bogu, co czyni nasze serce odpornym na działanie Jego miłości. itd





:lol: :lol: :lol: Aż się nie mogłem ze śmiechu pozbierać. To jest właśnie ostateczne ośmieszenie się. :thumbup: Naprawdę więcej takich tekstów. Nauczaj nas i prowadź :!:
@Babel
Oficjalnie proszę o zaprzestanie wycieczek osobistych w moim kierunku.



Czemu widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku ”. (Łk 6,41). Powinniśmy częściej zaglądać do Biblii.


Odpowiedz

MarcoBonetti
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-17 09:02

Wycieczki w stronę cytatów z pisma świętego są trochę nie na miejscu. To forum to chyba nie miejsce na takie ekscesy ...

Odpowiedz

Pidbull
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-17 09:07

@MarcoBonetti
Wycieczki w stronę cytatów z pisma świętego są trochę nie na miejscu. To forum to chyba nie miejsce na takie ekscesy ...




Cytowanie Pisma Świętego, to wycieczka w jego stronę?
Powiedz to księdzu.

Odpowiedz

LeMan
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-17 10:48

@Babel
Co tez zazdrosny o coś tam jesteś? Dobrze Ci razem, tworzycie zarem z Pidbull, Amigafan swego rodzaju trojce.



Dzięki wam, o Babel/Krecik, że uświadomiliście mi, iż zżera mnie zazdrość. I wiem już też, co jest jej powodem. To, ni mniej ni więcej, tylko wasze wspaniałe Stowarzyszenie i ekstatyczne doznania, wynikające z przynależności doń. Zazdroszczę wam tego nieziemsko, dlatego tworzę z Amigafanem i Pidbullem "swego rodzaju trójcę", gdyż daje mi to chociaż namiastkę Stowarzyszenia.


@
Oficjalnie proszę moderacje o upomnienie użytkownika LeMan, Pidbull, Amigafan o zaprzestanie wycieczek osobistych w moim kierunku.


A jeśli napiszę bezadresowo "jesteś osioł, baranie", to będzie to wycieczka osobista w kierunku osłów, czy też baranów? Poza tym, Babel/Krecik - znajdziemy na tym forum słowa, które można uznać za obraźliwe. Tylko ciekawi mnie, w jaki sposób wytłumaczycie zastanawiający fakt, że jakieś 90% z nich znajduje się w waszych postach, i to wcale nie w postaci cytatów? Oficjalnie sugeruję użytkownikowi Babel/Krecik udanie się ze swymi urojeniami do stosownego specjalisty.


@
Skarcenie w postaci bana czasowego wskazane.


...napisało dzieciątko, które do tej pory nie pojęło, czym zapracowało na roczną banicję z PPA, i którego owa banicja niczego - jak widać - nie nauczyła.


@
Użytkownicy Ci nie wnoszą do dyskusji nic poza swoimi opiniami na mój temat.


Niech mi Babel/Krecik wskażą paragraf KK, KC lub KW, który zabraniałby mi mieć opinię na temat Babel/Krecik. No i przypomnę (chociaż to sprawa beznadziejna, bo już inni tyle razy o tym pisali, że nawet dziecko by zrozumiało), że z wami dyskutować nie sposób. Ale to oczywiście wina "systemu kodowego", bo niby czego innego?


@
Oczywistościw jeśli moderacja jest bezradna na tym forum, ja mogę ich ignorować w nieskończoność, choć raz na jakiś czas upomnę się o przysługujące mi prawo jako użytkownika tego forum.


Wszytko jasne: prawa innych mają Babel/Krecik w głębokim poważaniu. Bo Babel/Krecik są pępkiem świata i mają prawa; jest zatem jasne, że inni użytkownicy forum (tak dla przypomnienia: Forum użytkowników komputera Amiga) mają w takim razie obowiązek (bo Krecik/Babel zdają się tak uważać, więc tak musi być) czytania kolejnych bzdurnych tematów służących utwierdzaniu się autora we własnej doskonałości.

Odpowiedz

konrad
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-17 11:10

@Babel
Co tez zazdrosny o coś tam jesteś? Dobrze Ci razem, tworzycie zarem z Pidbull, Amigafan swego rodzaju trojce.




@LeMan
Dzięki wam, o Babel/Krecik, że uświadomiliście mi, iż zżera mnie zazdrość. I wiem już też, co jest jej powodem. To, ni mniej ni więcej, tylko wasze wspaniałe Stowarzyszenie i ekstatyczne doznania, wynikające z przynależności doń. Zazdroszczę wam tego nieziemsko, dlatego tworzę z Amigafanem i Pidbullem "swego rodzaju trójcę", gdyż daje mi to chociaż namiastkę Stowarzyszenia.




Proszę dyskutować na temat. Posty nie związane z tematem będę kasował.

Odpowiedz

Slepaq
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-17 11:18

Witam!

Mój pogląd na sprawę Workbencha prezentuje się następująco:
W czasach o których pisze Babel (lata 90-te) większość systemów pracowała w trybie tekstowym posiadały natomiast bardziej lub mniej udane nakładki graficzne (Windows 3.1, Workbench - to te, które kojarzę osobiście). Większość dzieciaków system operacyjny komputera utożsamiało z Workbenchem, co oczywiście mijało się z prawdą, lecz było w tamtych czasach zrozumiałe dla większości użytkowników.

Dziś nazywanie AmigaOS Workbenchem jest sprawą poglądów osobistych, choć na pewno nie jest zgodne z ogólnie przyjętą nomenklaturą systemową i nazewnictwem przyjętym przez większość użytkowników. Oczywistym jest fakt, że nazywanie czegoś inaczej niż Wszyscy jest sprawą osobistą, jednak trudno będzie nie narazić się tutaj na ataki i ośmieszenie w środowisku.

W tym miejscu zaznaczam, że jest to TYLKO i wyłącznie mój pogląd, nie uważam go za prawdę uniwersalną, nie zmuszam też nikogo do jego uznania czy też dyskusji na jego temat. Co więcej widzę, że wielu z wyżej wypowiadających się kolegów potwierdzało go.




Odpowiedz

Babel
Nieaktywny użytkownik starego forum

Re:Pamietacie temat o Workbench vs. AmigaOS? wysłany: 2008-12-17 16:26

@Slepaq

Dziś nazywanie AmigaOS Workbenchem jest sprawą poglądów osobistych, choć na pewno nie jest zgodne z ogólnie przyjętą nomenklaturą systemową i nazewnictwem przyjętym przez większość użytkowników. Oczywistym jest fakt, że nazywanie czegoś inaczej niż Wszyscy jest sprawą osobistą, jednak trudno będzie nie narazić się tutaj na ataki i ośmieszenie w środowisku.




Ale ja wcale nie chce nazywać AmigaOS Workbenchem?? Kiedyś tak był nazywany (tak, nie poprawnie), często użytkownicy po prostu używają komputera, i znajomość jego komponentów jest zbedna. Jak ktoś chce zajmować się komputerem bardziej profesjonalnie to przecież nie ma przeszkód.

Ataki i ośmieszanie świadczy tylko i wyłącznie o tym co atakuje i ośmiesza.

Odpowiedz

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna »

Menu
Baza wiedzy
AmigaOS.pl